Ruch Body Positive – pokochaj własne ciało!

Data: czw., 01/09/2022 - 17:39 / Tagi: BODY POSITIVE, CIAŁOPOZYTYWNOŚĆ, SAMOAKCEPTACJA
Body positive

„Body positive” to nowy, świeży i jakże optymistyczny ruch, który nawołuje do akceptacji własnego ciała takim jakie jest, bez względu na wielkość, kształt i formę, a także wyglądu innych ludzi. Początki tego nurtu datuje się na lata sześćdziesiąte XX wieku, jednak popularność zyskał dopiero w niedalekiej przeszłości.

Główny zamysł Ruchu Body Positive
Ludzkiemu ciału od zawsze stawiane były dosyć spore wymagania. Mijały wieki, całe epoki a na horyzoncie pojawiały się wciąż nowe wzorce. Każdy czas w historii miał swój idealny kanon urody kształtowany przez sztywne ramy. Społeczeństwo podążało zgodnie za wyznaczonymi trendami w urodzie, w modzie, w zachowaniu. Kobiet dotyczyło to w większym stopniu niż mężczyzn. Były one poddawane znacznie surowszej ocenie i z reguły bardziej dbały o wygląd zewnętrzny, starając się dopasować do obowiązujących aktualności.

Dopiero w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XX wieku, kobiety otrzymały więcej swobody z powodu gwałtownego rozwoju feminizmu. Z początku obejmował on głównie zachód oraz zachodnie kraje Europy, natomiast w miarę upływu czasu zaczął docierać dalej i objął również Polskę. Dzięki temu przed kobietami rozwinął się wachlarz wyborów. Niestety mimo dużego kroku naprzód, płci pięknej wciąż nie jest łatwo. Na kobietach dalej ciąży duża presja od strony społeczeństwa. Mimo, że czasy nieustannie się zmieniają, to i tak w danym okresie zawsze przeważa moda na dany typ urody, ubioru, a także zachowań. Dodatkowo obecnie egzystujemy w epoce konsumpcjonizmu, więc to co powierzchowne i materialne jest cenione i pożądane. Obrazy pokazywane w mediach wpływają na psychikę i odbiór własnego wyglądu. Środki masowego przekazu kształtują nowe standardy piękna. W Internecie czy telewizji prezentowane są młode, zgrabne, jędrne i szczupłe ciała, a także nieskazitelne, nienaturalnie symetryczne twarze. Znacząco wpływa to na kobiety i postrzeganie ich kobiecości. Słabości oraz niedoskonałości stają się czymś niechcianym, krytykowanym, odrzucanym, a przecież nikt nie jest idealny. Media społecznościowe mają tę krzywdzącą możliwość przekazywania nieprawdy, często wyidealizowanej sylwetki, wspaniałego życia pozbawionego trosk i codziennych, ludzkich zmartwień. Wcześniej nie było to aż tak kontrolowane. Nikt nie sprawdzał czy modelka pozująca na Instagramie faktycznie ma tak płaski brzuch oraz szczupłe uda lub czy popularna piosenkarka faktycznie wiedzie tak szczęśliwe życie i jada tylko i wyłącznie w najdroższych restauracjach. Jednak czasy się zmieniają, a zdrowe myślenie, postrzeganie świata oraz ludzi pomógł obudzić w nas Ruch Body Positive.

Zgodnie z zamysłem nowego nurtu określanego mianem „Ruch Body Positive”, bądź też częściej „ciałopozytywnością” powinniśmy akceptować swoje ciało takim jakie jest, bez względu na rozmiar, kształt czy kolor. Ruch ten bierze w obronę zwłaszcza te sylwetki, które najbardziej odbiegają od przetartych kanonów piękna, czyli szczupłych, jędrnych ciał. Rozmiar większy niż 38, szersze biodra, fałdki na brzuchu, cellulit i rozstępy zaczynają być normalizowane. Ciało ma być dla człowieka, a nie na odwrót. Nurt ciałopozytywności wychodzi na przekór wszystkim dotychczasowym skrajnościom.

W latach 2000 na okładkach magazynów widniały sylwetki wychudzonych modelek z widocznymi kośćmi obojczykowymi, z kolei druga dekada XXI wieku przyniosła zafascynowanie sylwetkami krągłymi, pełnymi. Natomiast trzecia dekada pokazała jak bardzo społeczeństwo chłonie różnorodność, nie tylko tę rozmiarową, ale i estetyczną, rasową, seksualną czy zachowawczą. I chociaż wciąż jest wielu zwolenników skrajności, to Ruch Body Positive pokazuje, że najważniejsza jest samoakceptacja siebie, kochanie swojego ciała, otaczanie go troską, nieważne czy nosi się rozmiar 34 czy 40 i bez względu na to jak cera wygląda bez makijażu. Wyrażenie „piękno” jest tworem ludzi i dla każdego może ono oznaczać coś innego. Pokazywanie w mediach wyglądu naturalnego, przeciętnego, ludzkiego ciała posiadającego niedoskonałości staje się czymś normalnym. Dzięki temu zmienia się sposób myślenia wielu ludzi. Chodzi głównie o pozytywne nastawienie do samego siebie. Opuszcza ich strach i lęk na myśl o własnej sylwetce. Pomocne staje się przeglądanie w mediach fotografii osób, które pokazują swoje zwyczajne życie. To zjawisko obrazuje jak bardzo ludzie są do siebie podobni. Mimo, że każdy jest inny, łączy nas więcej niż się nam wydaje. Nie każdy musi mieć perfekcyjną fryzurę, dzień czy urlop, ale jest to zupełnie normalne i nie powinno budzić poczucia wstydu czy zażenowania. Oczywiście wbrew skrajnym teoriom w duchu pozytywnego ciała nie chodzi o celowe zaniedbywanie się, pokazywanie „brzydoty”, niezdrowe odżywianie, zaprzestanie ulubionych aktywności fizycznych. Chodzi o normalność. Tę zwykłą, ludzką, czasami nudną i ukrywaną z niewiadomego poczucia wstydu.

Od momentu pojawienia się Ruchu Body Positive artyści wielu różnorodnych dziedzin sztuki, inspirowani nowym nurtem, chętnie umieszczali jego elementy w swoich dziełach. Niektórzy twórcy zainspirowani pozytywnym duchem ciała poświęcali mu całe swoje dzieła. Przykładem jest niemiecka rzeźbiarka Miriam Lenk. Źródłem jej inspiracji jest okazała postać kobiety – hołd dla pań, które czują się odmienne w społeczeństwie.

Stosunkowo nowy nurt wiedzie prym w mediach społecznościowych. Na platformie Instagram powstały nowe tagi: #bodypositive, którym oznaczono ponad 11 milionów zdjęć oraz #bodypositivity oznaczony pod ponad 4 milionami fotografii. Był to stan na rok 2020, czyli tak naprawdę początki ciałopozytywności. Obecnie liczby wzrastają do prawie 18 milionów. Znaczna większość, bo aż 94% prezentowanych sylwetek charakteryzowała się wagą od prawidłowej do sięgającej po otyłość. Natomiast 40% zdjęć ujawniały blizny, cellulit i rozstępy. Takie zachowania uczą ludzi szacunku do swojego ciała i holistycznego podejścia do swojego życia. Badania pokazują, że pozytywne nastawienie do własnego organizmu buduje psychiczny, społeczny i emocjonalny komfort.

Geneza hasła „ciałopozytywność”
Dbałość o wygląd ciała i ogólną urodę nabrała tempa w wieku XX. Szczególnie kobiety zwracały uwagę na kształt swojej sylwetki. Zaczęły się również malować. W 1910 roku powstaje pierwsza na świecie szminka w sztyfcie. Pola Negri popularyzuje krwistoczerwony manicure. Kobiety zaczynają używać pierwszych depilatorów. Bardzo modna staje się również opalenizna, którą spopularyzowała Coco Chanel. Z czasem pojawiają się pierwsze solaria oraz odważne stroje kąpielowe. Kobiety XX wieku coraz częściej uprawiają sport. Pożądana staje się wysportowana i umięśniona sylwetka z jak najmniejsza ilością tłuszczu. W końcu, w 1935 roku zostaje wynaleziona waga, wypierająca zwykły centymetr. Na rynek wchodzą kobiece czasopisma modowe, które podają konkretne wymiary idealnej sylwetki, co jest początkiem wywoływania u kobiet poczucia winy za brak perfekcyjnego ciała. Ideałami z czasem stają się pierwsze zwyciężczynie konkursów miss oraz słynne aktorki, np. Marlena Dietrich. Po II Wojnie Światowej kobiety stają się bardziej wyzwolone, niezależne. Chcą podkreślać swój charakter oraz osobowość. W drugiej połowie XX wieku następuje duży przełom. Kobiety stają się obiektem erotycznym, sensualnym. Coraz bardziej popularne stają się odważne pozy, rozchylone usta. Za ikonę stylu uchodzi Brigitte Bardot. Modne są szpilki i ubrania typu unisex. Wraz z upływem lat panie zaczynają nosić różne fasony spodni. Pojawia się czasopismo dla mężczyzn – Playboy, w którym prezentowane są odważne, nagie kobiece sylwetki. Coraz większą uwagę przywiązuje się do wyglądu ciała. Dużą popularność zyskują przez to operacje plastyczne. Każda kobieta chce być obiektem westchnień. Z czasem bardzo modne staję się bycie zadbanym, schludnym i estetycznym. Dla kobiet liczy się jak najdłużej pozostanie młodą i zadbaną.

W międzyczasie, wśród licznych zawirowań modowych zaczynają pojawiać się pierwsze wzmianki o Ruchu Akceptacji Tłuszczu – Fat Acceptance Movement. Jego początki przypadają na lata sześćdziesiąte XX wieku. Miał on na celu pokazanie z jak ogromną krytyką i nienawiścią obcują osoby z nadmierną ilością tkanki tłuszczowej. Dowiedziono, że nienawiść skierowana w stronę osób z nadwagą odbija się w negatywnym stopniu na ich zdrowiu oraz może skutkować poważnymi problemami psychicznymi. W 1969 roku w Stanach Zjednoczonych rodzi się pierwsza na świecie organizacja o zasięgach międzynarodowych. Nosi nazwę National Association to Advance Fat Acceptance (NAAFA) i działa prężnie aż do dzisiaj. W 1996 roku utworzona zostaje pierwsza strona internetowa o nazwie The Body Positive. Jej autorkami były Connie Sobczak – pisarka oraz twórczyni wideo filmów i jej psychoterapeutka Elizabeth Scott. Jest to również data oficjalnego powstania nowego nurtu. Sobczak borykała się z problemami własnego ciała oraz z prawidłowym odżywianiem. Jednak nie był to koniec tragicznych doświadczeń kobiety. Connie pożegnała również swoją siostrę Stephanie. Pisarka chciała uporać się ze swoimi demonami dlatego zwróciła się po pomoc do Elizabeth. Strona to wspólne działo tych dwóch działaczek. Ma ona za zadanie pomagać innym kobietom w podobnej sytuacji, które czują się zagubione i nieakceptowane przez społeczeństwo. Panie stworzyły również stowarzyszenie, które ma na celu zrzeszanie takich ludzi jak Connie. Natomiast w 1998 roku Elizabeth Scott opracowała własny program pod tytułem „Bądź Body Positive” i rozpoczęła organizację warsztatów dla młodych ludzi. Tematyką była akceptacja i miłość do własnego ciała. Dużą zasługą dla szerzenia idei ciałopozytywności była aktorka i scenarzystka Lena Dunham oraz jej wkład w przedsięwzięcie pod tytułem „Free The Nipple”. W 2014 roku zagościła na okładce Vouga, która budziła spore kontrowersje spowodowane obróbką graficzną. Z czasem stała się wizerunkiem marki Lonely – firmy nakłaniającej kobiety do prezentowania naturalnego wyglądu ciała w bieliźnie.

Ruch Body Positive obecnie
Ruch Body Positive zapoczątkowany przez niewielkie grupy feministek czy też aktywistek znalazł ujście głównie w Internecie, na takich platformach jak Instagram czy Facebook, ale również w telewizji. Coraz częściej jego tematyka poruszana jest również podczas audycji radiowych i w audiobookach. Można powiedzieć, że nurt pozytywnego ciała w bardzo krótkim okresie czasu rozprzestrzenił się na wiele płaszczyzn medialnych.

Jeszcze do niedawna niedoścignionym ideałem były pełne usta, jędrne biusty, szczupłe sylwetki bez skazy. To stawiane było jako kanon urody nowoczesnych czasów. Nurt ciałopozytywności zmienił odbieranie obrazów ukazywanych w mediach. Utworzone zostały nowatorskie projekty takie jak „I woke up like this” czy „Cellulite Saturday”, które zrzeszają miliony kobiet borykających się z problemami samoakceptacji. Fotografie zamieszczane wraz z popularnym hasztagiem #bodypositive prezentują głównie osoby zmagające się z nadwagą, trądzikiem, cellulitem, bliznami i rozstępami. Są to zdjęcia daleko odbiegające od typowych postów internetowych influencerek pozujących w perfekcyjnych kreacjach i zmieniających rysy twarzy makijażach. Obnażenie prawdy o swoim ciele wymaga dużej odwagi. Tym bardziej takie postawy są coraz mocniej wspierane.

Kobiety coraz chętniej pokazują swoje naturalne ciała. Wzajemnie siebie w tym wspierają. Niestety jak każda ideologia – również ta ma swoich wrogów. Społeczeństwo jest podzielone. Część skłania się ku twierdzeniu, iż Ruch Body Positive nakłania do braku dbania o siebie, zwalania kobiety z podstawowego dbania o higienę ciała. Skoro rozpoczęła się moda na ukazywanie cery bez retuszowania makijażem i programami fotograficznymi, odsłanianie nieogolonych nóg czy pach, wstawianie zdjęć, na których kobieta ma zrośnięte brwi i zdrapany manicure to już nic nie zmotywuje płci pięknej do ponownego zadbania o siebie. Jednak nie do końca o to chodzi. Ciałopozytywność ma na celu utworzenie niczym nieograniczonej, kompletnie wolnej od krytyki, bezpiecznej przestrzeni gdzie każdy – kobieta i mężczyzna może być sobą. Nie liczy się to jak dana osoba wygląda, co nosi. Ważne jest tylko to, aby mogła się poczuć komfortowo, pokazując to, co podarowała jej matka natura. Przecież ludzkie ciało było badane i obserwowane od wieków. Budowa anatomiczna jest podobna, więc poczucie wstydu jest zbędne. Błędne jest również popadanie w inną skrajność – to, co zadbane i estetyczne nie jest złe. W idei #bodypositive nie istnieje coś takiego jak dobra i zła strona. Jeśli ktoś lubi ubierać się w markową odzież, nosić makijaż, układać fryzurę i poddawać się zabiegom upiększającym to ma do tego prawo. To też jest dobre, bo też jest ludzkie. Chodzi tylko o to, aby uzmysłowić ludziom, że oprócz tej pożądanej i podziwianej przez wielu strony istnieje również ta inna, może mniej pożądana, ale równie piękna, bo ludzka. Każdą z nich należy szanować.

Wszyscy posiadamy ciało – mniejsze lub większe, szersze czy wyższe. Każde jest również inne i jest to zauważalne na pierwszy rzut oka. To absolutnie normalna sprawa. Zaczyna to powoli docierać do internetowych obiorców. Korzystają z tego także kampanie reklamowe, marki promujące nowe kosmetyki i kampanie społeczne. Ludzie odczuwają potrzebę odmienności, niejednolitości w postaci ciała i charakteru. Łączenie wielu niekoniecznie spójnych elementów budzi uczucie swobody i bezpieczeństwa. Konsumenci widząc spoty reklamowe przedstawiające krągłe modelki, z niedbale ułożonymi fryzurami mają wrażenie pasowania do społeczeństwa, bo przecież „też tak wyglądam, a rano kiedy się nie uczeszę mam identyczną fryzurę jak ta pani”. Publiczne przełamywanie standardów ciała zbliża do siebie konsumenta i producenta. Oddziałuje to zawłaszcza na kobiety, które chętnie wspierają się w komentarzach pod tego typu reklamami, zwracając się jak do koleżanki lub siostry i komplementując swoje nieidealne ciała czy podnosząc się na duchu.

Olbrzymie koncerny, np. Dove, również zdecydowały się iść za głosem świeżego nurtu i wielokrotnie zapraszały do współpracy modelki plus size. Była to jedna z pierwszych większych firm, która zdecydowała się na ten krok. Kampania o nazwie „Campagin for Real Beauty” puściła do telewizji spot reklamowy pod tytułem „Dove Evolution”. Wzięły w nim udział kobiety o różnorodnej budowie, lecz dzięki pracy wizażystów onieśmielały swoim wyglądem. Reklama pokazała, że to co naturalne i nieprzerobione również może być atrakcyjne. Cały spot odniósł tak duży sukces, że na festiwalu w Cannes został wyróżniony nagrodą Złotego Lwa. Dove wypuściło na rynek wiele plakatów i bilbordów propagujących kulturę ciałopozytywności. Wystąpiły na nich naturalne kobiety, matki, żony w różnym wieku, różnej rasy.

Ruch Body Positive zmotywował twórców przeróżnych marek odzieżowych produktów do stworzenia nowych linii. Przykładem może być firma bieliźniarska Naja. Wyprodukowała ona bieliznę pasującą do różnych odcieni karnacji. Kampania nosi nazwę „Nude for all”. Do spotu zaproszono 10 kobiet. Każda z nich wyróżniała się oryginalną urodą. Dodatkowo linia była rozmiarowo dostępna dla każdej kobiety, rozpoczynając od rozmiaru XS, a kończąc na XXL. Z czasem marki odzieżowe zaczęły produkować także elegancką bieliznę dla osób niepełnosprawnych. Wszystko to, aby panie dotknięte ciężkimi przypadłościami również mogły poczuć się atrakcyjnie i kobieco. Nurt Body Positive zmotywował tysiące aktywistek do walki o równość. Z tego powodu z czasem stał się ruchem. Aktywistki rozpoczęły walkę z seksizmem, ksenofobią i rasizmem. Dużą rolę odegrała w tej walce kampania kosmetyczna „Nude Against Nude”. Organizacja obwinia koncerny takie jak Estee Lauder i L’Oreal o zaliczanie do barw „cielistych” tylko i wyłącznie koloru beżowego oraz kremowego. Zarzuca dyskryminację innych barw skóry. Dlatego w spocie wzięły udział kobiety czarnoskóre noszące jaśniejsze podkłady i beżową bieliznę. Miało to miejsce w 2017 roku, w Nowym Jorku. Kobiety borykające się z problemami skóry również otwierają się na społeczeństwo i coraz częściej pokazują się bez makijażu. Pod zdjęciami widnieje wtedy hasztag #skinpositivy. To buduje pewność siebie wśród innych osób zmagających się z podobnymi niedoskonałościami i utwierdza je, że nie są same. W 2018 roku liczba zdjęć udostępnianych z wymienionym wcześniej tagiem sięgała prawie 2 tysięcy.

Badania dowodzą, że aż u 89,6% młodych członków społeczeństwa między 16 a 26 rokiem życia, kampanie i spoty reklamowe promujące Ruch Body Positive wywołują pozytywne emocje. 9% kobiet i 50% mężczyzn biorących udział w internetowej ankiecie składającej się z 40 pytań oświadczyło, że tego typu promocje pozwalają im lepiej akceptować własny wygląd i wygląd innych ludzi. Około 73% ankietowanych wyraziło chęć, aby reklam z udziałem niedoskonałych sylwetek było więcej. Wyniki uzmysławiają jednak, że to kobiety przychylniej odnoszą się do ciałopozytywności. To jak Body Positive wpłynął na postrzeganie świata w tak krótkim czasie nie może zostać pominięte. Widać, że społeczeństwo było spragnione pokazywania normalności w mediach, a nie tylko wyidealizowanej rzeczywistości, która wprawiała w kompleksy.

W Polsce Ruch Body Positive popularyzowany jest głównie w Internecie. Nie są organizowane aż tak szerokie kampanie, jednak powoli coraz więcej osób porusza temat ciałopozytywności na publicznych kontach, forach, kanałach. Jedną z polskich firm odzieżowych, która zainteresowała się tematem i stworzyła oryginalny spot była marka Local Heroes. Właścicielki – Areta Szpura i Karolina Stoła opracowały kalendarz „Miss World” w 2017 roku. Na sesji zdjęciowej pozowało 12 kobiet o oryginalnej urodzie. Największe poruszenie wywołała dziewczyna będąca w ciąży i pozująca z nieogolonymi pachami. Fundacja #MamyGłos również zainteresowała się tematem pozytywnej cielesności. Organizacja działająca w Zielonej Górze zapoczątkowała kampanię #bodystory. Akcja miała na celu nawoływać młode kobiety do samoakceptacji swoich defektów skórnych. Organizatorki podzieliły się również swoimi historiami na platformie YouTube i stworzyły zbiórkę funduszy, z których ufundowane zostały warsztaty ciałopozytywności. Wiele polskich blogerek modowych i influencerek także stara się szerzyć tematykę Body Positive. Na bieżąco powstają nowe kanały i konta, gdzie kobiety wykorzystując liczbę swoich obserwatorów próbują rozprzestrzeniać ideologię pozytywnego ciała jednocześnie dzieląc się swoimi przeżyciami.

Szybko szerzący się nurt zyskał sporą rzeszę przedstawicieli i zwolenników, którzy głoszą treści ciałopozytywne na szeroką skalę. Przez ostatnie kilka lat Body Positive zyskał ogromną popularność i zmienił podejście ludzi do własnych ciał. Ułatwił im i wskazał prostą drogę do akceptacji siebie. Pokazał, że o wiele łatwiej dba się o coś, co się szanuje i darzy pozytywnymi emocjami. Okazało się to pomocnym rozwiązaniem, zwłaszcza dla osób, których ciała dotknięte są pewnymi przypadłościami wcześniej wyśmiewanymi przez społeczeństwo. Jednak granica, której nie powinno się przekraczać jest bardzo cienka. Należy rozróżniać nawoływanie do afirmowania własnego ciała od przekonywania do rezygnacji z higieny osobistej, z troski o zdrowie czy kondycję. Niektóre osoby się w tym zatracają i popadają z jednej skrajności w drugą. Taka postawa, jeśli będzie szerzona może okazać się szkodliwa i niebezpieczna dla ogółu społeczeństwa. Część osób może za bardzo dać się ponieść emocjom i zacząć normalizować poważne choroby cywilizacyjne, które wymagają pomocy specjalistów.

mgr Klaudia Tulin, dr Joanna Klonowska
Wyższa Szkoła Inżynierii i Zdrowia w Warszawie